TOP

Dążę do spokoju

Udostępnij wpis:

Nie chciałbym zabrzmieć tak, jakbym miał na wszystko gotowe odpowiedzi, ale w każdym wieku jest czas na miłość, czas na zdobycie wiedzy, czas na modlitwę i na zabawę. Źródłem wszelkich chorób oraz braku energii jest niewłaściwe pożywienie i bezruch. Obliczono, że w człowieku jest około 600 różnego rodzaju mięśni. Jeżeli nie będziemy się ruszać, mięśnie te zwiotczeją i zanikną, prowadząc do utraty energii i inercji. Trzeba zawsze zdobywać się na odwagę, wyznaczać sobie kolejne cele i odmieniać swoje życie. Zmiany są konieczne w każdym wieku, pomagają utrzymać sprawny umysł i zdrowe ciało. 

Przyznaję, że Pana świetny wygląd, błysk w oku i bijąca od Pana energia wielu z nas mogą wprawić w kompleksy. W jednym z wywiadów przeczytaliśmy, że chce Pan zatrzymać biologię – jak Pan to rozumie?

Hm… Nie zaglądam sobie w oczy, więc nie wiem, jaki mam błysk. Energii szukam w słońcu, bo to najpiękniejsze jej źródło. Czy chcę zatrzyma biologię? Oczywiście, że tak – myślę, że każdy chce. Mnie się to trochę udaje, bo staram się żyć aktywnie, w zgodzie z sobą i całym światem, zdrowo się odżywiać i unikać stresów, a poza tym słońce, miłość i dużo ćwiczeń. Żeby czuł się młodym, potrzebne jest przełamanie lenistwa, inercji czyli zastoju. Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć! Wstać od komputera czy telewizora i ruszyć się z domu na świeże powietrze. Ważna jest także wstrzemięźliwość w jedzeniu i piciu. Ja osobiście nie chcę robić z mojego brzucha śmietnika i nie wrzucam do niego tego, co narzucają mi reklamy. Trzeba nauczyć się żyć mądrze, w pełnej zgodzie z samym sobą . To oczywiście bardzo trudne, ale jeżeli sami nie zadbamy o siebie i swoje zdrowie, to kto ma to zrobi?

Kiedy zaczął Pan praktykować jogę?

Ta piękna historia zdarzyła się jeszcze w Polsce w czasie, kiedy śpiewałem piosenkę „To ziemia”, czyli w 1968 roku. Potem była długa przerwa, ale cały czas zawsze coś ćwiczyłem. Kiedy opuściłem Polskę i wyjechałem do USA, nauczyłem się kontrolować ciało i umysł i do tej pory to czynię. Wtedy oprócz jogi poznawałem mądrość i filozofię Wschodu, łącznie z ćwiczeniami wschodnich walk, które uczą pokory wobec siebie i otaczającego świata. Filozofie sztuk walki uczą powściągliwości i powstrzymywania agresji. Moi mistrzowie uczyli mnie obrony przed atakiem, a nie ataku samego w sobie.

Czy spotkał Pan na swej drodze jakiegoś mistrza, który miał na Pana największy wpływ, czy też uczył się Pan u wielu nauczycieli i pracował sam nad sobą?

Spotkałem wielu mistrzów, którzy powtarzali „nie staraj się być mistrzem – zawsze bądź uczniem, wtedy więcej się nauczysz, bo wiedza nie ma granic”.

Ma Pan swoje ulubione asany? Jak często Pan ćwiczy?

Staram się ćwiczyć codziennie, jednak przy moim koncertowym trybie życia nie zawsze w hotelu jest na to miejsce. Oczywiście sun salutation to podstawa, lecz rozciąganie w innych asanach jest także ważne. Nawet jeżeli nie wykonujemy ich perfekcyjnie, to ważne jest, żeby próbować.

Czy lubi Pan poznawać różne odmiany jogi? Jaki styl jest Panu najbliższy?

Zawsze byłem otwarty na nowe doświadczenia, poznawałem różne style jogi. Osobiście staram się je łączyć, moim ulubionym obecnie jest tai-chi joga. Lubię też Kriya Yogę oraz Bikram Yogę.

Wiemy, że w USA joga – szczególnie jej aspekt fizyczny – jest bardzo modna i jest dochodowym biznesem. Jak to wygląda w praktyce? Czy strona duchowa jogi też jest propagowana?

Sfera duchowa jogi wymaga więcej uwagi i poświęcenia niż czysto fizyczna. Często łatwiej jest opanować ciało niż ducha. Niektórzy próbują wykorzystać popularność i skuteczność praktyki jogi, podkreślając jedynie jej zewnętrzne, powierzchowne właściwości np. odchudzające. Moim zdaniem jest to wypaczenie całej filozofii i ideologii jogi, należy jednak pamiętać, że są różne szkoły, a komercjalizm i biznes dotykają także tej dziedziny. Duchowość jogi to wyższa filozofia. Otyłym i odchudzającym się polecam zdrowe produkty, umiarkowanie w jedzeniu, a nawet głodówki – jestem ich zwolennikiem, ponieważ oczyszczają organizm z ogromnej ilości toksyn.

Jakie inne nauki lub sporty wschodnie są Panu bliskie?

Uczyłem się karate, wushu i kung fu. Ostatnio jednak złagodniałem, używam mniej ciężkiego sprzętu. Choć dalej dźwigam żelazo, to teraz więcej czasu poświęcam na tenisa i golfa.

Co daje Panu medytacja i kiedy docenił Pan jej działanie?

Poprzez jogę powinniśmy dotrzeć do medytacji – do wewnętrznego światła duszy. W tym oszalałym świecie, w którym żyjemy, staram się uciekać jak najdalej od manipulacji ludźmi, od skomercjalizowania życia i zdrowia człowieka. Uciekam od kłamstw i manipulacji politycznej, która wpędza człowieka w depresję, staram się pozostać wiernym samemu sobie i swoim dążeniom do spokoju. To można osiągnąć tylko dzięki medytacji.

Twierdzi Pan, że jedną z wyższych form medytacji może być również czytanie poezji. Budzą się jednak wtedy w człowieku najróżniejsze emocje – jak to się ma do opanowania uczuć i uspokojenia umysłu, do których dążymy w medytacji?

Współczesne formy medytacji są różne. Niektórzy twierdzą, że jazda na rowerze, taniec i śpiewanie to też forma medytacji. Najważniejsze to wyłączyć się. Opanowanie emocji to dążenie do osiągnięcia spokoju ducha, piękne opanowanie siebie. Moi mistrzowie używali też innego określenia, po angielsku brzmi to tak: „sit still and think nothing”. Jest to bardzo trudne, ale próbować warto. Żeby nauczyć się siedzieć spokojnie i wyłączyć myślenie, trzeba czasem poświęcić całe swoje życie.

Medytuje Pan także przy muzyce?

Najpierw musi być odpowiednia muzyka. Skupiam się przede wszystkim na dźwięku, a nie na formie muzycznej. Uspokojenie myśli falami dźwięku i muzyki jest piękne.

Pisze Pan na swojej stronie internetowej, że najważniejsze w życiu są działanie i ciągła gotowość do zmian. Co by Pan poradził ludziom, którzy utknęli w martwym punkcie, są niezadowoleni ze swojego życia, ale paraliżuje ich strach przed zmianami. Jak w każdym wieku znaleźć w sobie odwagę?

Nie chciałbym zabrzmieć tak, jakbym miał na wszystko gotowe odpowiedzi, ale w każdym wieku jest czas na miłość, czas na zdobycie wiedzy, czas na modlitwę i na zabawę. Źródłem wszelkich chorób oraz braku energii jest niewłaściwe pożywienie i bezruch. Obliczono, że w człowieku jest około 600 różnego rodzaju mięśni. Jeżeli nie będziemy się ruszać, mięśnie te zwiotczeją i zanikną, prowadząc do utraty energii i inercji. Trzeba zawsze zdobywać się na odwagę, wyznaczać sobie kolejne cele i odmieniać swoje życie. Zmiany są konieczne w każdym wieku, pomagają utrzymać sprawny umysł i zdrowe ciało.

Koncert PRZEROBIONE

Co Pan czuje, widząc jak ludzie na Pana koncertach wzruszają się i emocjonalnie reagują na piosenki?

Byłbym niepoprawnym bufonem, gdybym bez pamięci się tym szczycił. Praca na scenie, w moim przypadku śpiewanie, która może wywołać u widza czy słuchacza uczucie radości lub łez, to wielka łaska mojego zawodu. To niesamowicie miłe uczucie, to jakby spełnienie zawodowe. Jeśli można powiedzieć, że to właśnie czyni człowieka potrzebnym, to dziękuję Bogu za to, że mogę żyć i spełniać tę radość, miłość do życia i wykonywanego zawodu.

Jest Pan wielbicielem i propagatorem polskiej poezji, pisze Pan wiersze. Czym się Pan kieruje przy wyborze tekstów piosenek?

Jest jeszcze tyle mądrej i pięknej poezji do wyśpiewania. Podziwiam poetów i ich metafory, które mogą mnie poruszy
i ścisnąć za gardło, wycisnąć łzę. Ludzie zapominają o tych autorytetach, a to kultura przecież czyni kraj bogatym. Współcześni ludzie często są zamknięci na poezję, przykro mi to stwierdzić, ale kultura w narodzie polskim zanika. Wróciwszy po 30 latach do Polski, zauważyłem, że mało polskich rzeczy jest w Polsce, że zapominamy też o szanowaniu ojczystego języka .

Bardzo się cieszymy, że postanowił Pan kilka lat temu na stałe wrócić do Polski. W Stanach się Panu powiodło, znalazł tam pan Dom – co zatem zadecydowało o powrocie?

Mnie w Stanach się nie powiodło w sensie merkantylnym. Wszyscy wyobrażają sobie, że jak ktoś wraca ze Stanów, to musi być bogaty. Ja nie wyjechałem tam po tego rodzaju bogactwo. Choć uważam, że przez te 30 lat zdobyłem więcej, niż wszystkie majątki świata. O moim powrocie zadecydowała zmiana systemu – wyjeżdżając, nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek tu wrócę. Teraz mieszkam i w Polsce, i nad Pacyfikiem i uważam, że mój dom jest wewnątrz mnie. A potrzeba bycia na scenie i spotkania z publicznością zarówno tam, jak i tutaj to największe błogosławieństwo, które mnie spotkało.

Jak wyglądają Pana dalsze plany artystyczne? Kiedy kolejna płyta?

Po 30 latach nieobecności na rynku muzycznym nagrałem płytę pt. „Ikona”, która jest najlepszym wyrazem tego, co mam sercu i w głowie. Umieściłem na niej słowa, nad którymi warto w życiu się zastanowić, znajdziemy tam poezję A.Mickiewicza, Jana Pawła II i innych poetów. Obecnie, żeby być zauważonym na rynku w Polsce, trzeba robi skandale, używać wulgaryzmów, a to nie jest forma mojej estetyki. Płyta „Ikona” jest na rynku w Polsce dopiero od 3 miesięcy. Może zdarzy się tak, że ktoś ją zauważy i pokocha.

Ze Stanem Borysem rozmawiała: Ewa Majerska

Zostaw komentarz