TOP

Sztuka dzikości

Udostępnij wpis:

Odkrywanie dzikości to sztuka i proces, który trwa latami. Wraz z nabywaniem doświadczenia życiowego, rosnącą świadomością ciała i umiejętnością nazywania emocji, dzikość kobiety rośnie w moc. Potrzebny jest czas, który kobieta poświęci samej sobie, oraz spotkania z innymi kobietami, z których może utkać swój portret wielokrotny.  

Do dzikości zbliża również każda decyzja o tym, by wyjść poza strefę komfortu. Dzikość manifestuje się w różnych obszarach życia i domaga się akceptacji i przestrzeni. Zdarzają się momenty, w których sama upomina się o swoje prawa. I lepiej, gdy kobieta ją wtedy usłyszy, bo to pomaga. Jednym z takich momentów jest poród. Jeżeli podczas porodu kobieta trzyma się kurczowo przeświadczenia, iż nie może lub nie powinna się poddać własnemu ciału i intuicji, poród może trwać znacznie dłużej. Dobra położna mówi rodzącej o tym, że gardło jest połączone z miednicą i jeśli kobieta zdecyduje się wykrzyczeć, wyśpiewać swój ból, poród staje się szybszy i mniej bolesny. To jeden z tych momentów, kiedy dając dojść do głosu własnej dzikości, możemy zjednoczyć się z siłami natury.

Jednak krzyku jesteśmy oduczane od najmłodszych lat. My, kobiety, robimy to samym sobie i naszym córkom. Już przedszkolanki uczą dzieci, że chłopcy mają prawo krzyczeć i zachowywać się „niegrzecznie”, tzn. biegać, skakać, brudzić się i wspinać, czyli działać w zgodzie z tym, czego ciekawe świata dziecko potrzebuje do harmonijnego rozwoju. Natomiast jako dziewczynki jesteśmy „programowane” słowami, że powinnyśmy być ciche, potulne, czyste i siedzieć w jednym miejscu. Tak wpajane są nam od najmłodszych lat zasady, że mamy ustępować miejsca męskiej energii, wspierać eksplorowanie świata z tylnego siedzenia, a nasza ciekawość i chęć działania powinny ustąpić miejsca empatii i poświęcaniu się innym.

I zdarza się, że dojrzałe kobiety, które mają 40, 50, 60 i więcej lat nie potrafią wydobyć z siebie głosu. Nie znają go. To znaczy znają ten, który wykształcił się na przestrzeni lat pod wpływem oczekiwań środowiska, który często jest wysoki, szczebiotliwy, a w decydujących momentach więźnie w gardle lub staje się cichy i niewyraźny.

Dopiero pod wpływem pracy z głosem i oddechem, kiedy ciało się rozluźni, a gardło otworzy, rodzi się autentyczny głos kobiety.
Początkowo przepełniony jest długo powstrzymywanym gniewem, a kiedy złość się wykrzyczy, odzywa się siła płynąca z głębi kobiecości, z brzucha, z miednicy. Przychodzi uwolnienie i przyjemność. To jeden ze sposobów na to, by spotkać się z samą sobą. Wystarczy ofiarować sobie odrobinę czasu, uwagi i czułości.

Siła w nas

Swojego głosu można poszukiwać w gronie wspierających kobiet. To niektórym z nas dodaje odwagi. Nawet jeśli otwarcie się wobec grupy jest wyzwaniem. Nic dziwnego, bo świat, w którym dorastałyśmy, wpoił nam kobiecą rywalizację, konieczność nieustannego porównywania się i oceniania. Pod tym zachowaniem kryje się często głęboka rana – brak poczucia własnej wartości, którego pozbawione były pokolenia naszych matek, babć i ich poprzedniczek. Rzadko kiedy otrzymałyśmy od nich takie wsparcie, jakiego potrzebowałyśmy. Nieczęsto miałyśmy okazję czerpać od nich wzór kobiety świadomej swojej mocy sprawczej. Jeśli tak było, tym większe nasze szczęście.

Jeśli nie, nie wszystko stracone. Poprzez kontakt z naturą oraz spotkania z kobietami w różnym wieku mamy szansę skomunikować się z tym, co od zarania dziejów wspólne dla całej linii żeńskiej i zaczerpnąć z tego dziedzictwa to, co dla nas ważne i potrzebne w danym momencie życia.

Jak to działa? Przebywając w obecności kilku, kilkunastu kobiet, nie ma dokąd uciec przed samą sobą, przed swoimi myślami. Chcąc nie chcąc, zaczyna się słuchać, patrzeć i czuć z innej perspektywy. Tej lub innej kobiety, która akurat dzieli się swoim światem. Każda wnosi swoją wrażliwość, temperament i odmienny sposób bycia. Z czasem z tej mozaiki charakterów i zachowań wyłania się harmonijna całość. Można się wówczas przekonać, że starsza kobieta siedząca naprzeciwko, zamiast spodziewanego narzekania z błyskiem w oku opowie o swojej zarobkowej wyprawie za ocean, by w wieku sześćdziesięciu kilku lat realizować swoje marzenia. Ta druga, znacznie młodsza, swoją asertywną postawą doda mi sił, by zawalczyć o odważną dziewczynę, którą byłam przed laty, zanim pojawiła się rodzina, praca i tysiące codziennych obowiązków-wymówek, które oddaliły mnie od siebie. Ta, która irytuje mnie swoim gadulstwem i niewybrednymi żartami, przyzna, że jeszcze rok temu lekarze nie dawali jej żadnych szans na przeżycie z powodu wypadku, któremu uległa. Kiedy zaczęła wracać do sił, obiecała sobie, że nie będzie dnia, w którym nie będzie się śmiała i cieszyła życiem.

Okazuje się, że historia każdej z nas jest równie cenna i inspirująca. Więcej, można się przekonać, że każda z nas jest równie ważna. Że moje małe, w moim przekonaniu, osiągnięcia, stają się godne podziwu w oczach innych kobiet. Akceptując i doceniając inną kobietę, akceptuję i doceniam siebie samą, zauważam ten aspekt kobiecości, który do tej pory lekceważyłam lub o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Doświadczenie kobiecej wspólnoty daje poczucie bycia częścią większej całości, wspiera i inspiruje do odkrywania nowych aspektów dzikości. Jednak w ostateczności, każda z nas ma do przejścia własną drogę, prowadzącą ją do Starej Mądrej Dzikiej Kobiety, która drzemie w każdej z nas.

AUTORKA: Joanna Grabowiecka – trenerka rozwoju osobistego, reżyserka teatralna i scenografka. Od kilkunastu lat prowadzi warsztaty artystyczne i rozwojowe. Pomysłodawczyni i inicjatorka projektu “Siła i piękno Kobiety”, cyklu spotkań i warsztatów skierowanych do kobiet. Warsztaty dla kobiet Sztuka Dzikości to jej autorski projekt, inspirowany pobytem na Saharze. || www.sztukadzikosci.com

FOTOGRAFIA: Aleksandra Buczkowska Przeździk – absolwentka ASP w Warszawie oraz PWSTiF w Łodzi na kierunkach: scenografia i fotografia, doktor sztuk wizualnych. Od 1998 r. uczestniczyła w ponad 40 wystawach indywidualnych i zbiorowych w Polsce i zagranicą, a także w międzynarodowych projektach fotograficznych.

Zostaw komentarz